Jak przejechać rowerem "duże jezioro"? Historia niezwykłej wyprawy Baltic Liberty Tour Kamila Lemieszewskiego
Niezapomniana wyprawa na rowerze, którą Kamil podjął razem ze swoim przyjacielem, obfitowała w wiele wyzwań, przygód i inspirujących momentów. Postanowiliśmy zapytać go o kulisy tej niezwykłej podróży i dowiedzieć się, jak aktor z powodzeniem połączył miłość do podróży z kolarstwem.
Baltic Liberty Tour to wyjątkowy projekt, który trwał 21 dni i polegał na pokonaniu rowerem dystansu ponad 3000 km. Jaki był pierwotny plan wyprawy?
Kamil Lemieszewski: W zasadzie planowaliśmy przejechać trasę od Sztokholmu do Tallina przez Calais i kraje nadbałtyckie, ale ostatecznie zmieniliśmy koncepcję. Zdecydowaliśmy się na trasę z Isztar do Malmo, Kopenhagi, Hills Borg, Sztokholmu, Zatoki Lotniskowej, Helsinek, aż po Talin. To była spontaniczna decyzja, ale zaowocowała naprawdę fascynującą podróżą.
Określiłeś Bałtyk mianem "dużego jeziora". Czy zastanawiałeś się nad trudnościami logistycznymi i psychologicznymi przed rozpoczęciem wyprawy?
Przejechanie tego dystansu wokół Bałtyku to wyzwanie zarówno logistyczne, jak i psychologiczne. Dla mnie, czyli osoby, która nie jeździła na rowerze od 6 lat, było ogromnym wyczynem. Decyzję podjąłem po rozmowie z przyjacielem - powiedziałem mu, że mam nawrót choroby, konkretnie raka, ale obiecałem sobie, że jak tylko wyzdrowieję, podejmiemy to wyzwanie. Zorganizowaliśmy rowery, sprzęt i wszystko, co było niezbędne. Dzięki wsparciu przyjaciół i lekarzy szybko rozpoczęliśmy przygotowania, które trwały około 4,5 miesiąca.
Jakie były warunki pogodowe podczas wyprawy w sierpniu?
Zaskoczyło nas załamanie pogody tuż przed wyprawą, co było dodatkowym wyzwaniem. Wodoszczelna kurtka i ocieplana bluza od Raso okazały się zbawienne na te trudne warunki atmosferyczne. Temperatury spadały, zwłaszcza w nocy, co wymagało dostosowywania trasy.
Czy pojawił się moment, kiedy chciałeś zakończyć wyprawę?
Kilka razy dziennie myślałem o rezygnacji, szczególnie podczas trudnych momentów. Miały miejsce różne nieprzewidziane sytuacje, takie jak, wypadek czy nawet rozerwanie namiotu przez dziki. Jednak wola walki oraz wsparcie życzliwych ludzi, których spotkaliśmy po drodze, dawały nam ogrom siły do kontynuacji projektu.
Jak tak ogromny wysiłek fizyczny wpłynął na Pana zdrowie?
Miałem problemy z mięśniami przedramion i kontuzję kolana, ale zdecydowałem się kontynuować podróż. To było trudne, ale nie chciałem rezygnować z tego niezwykłego doświadczenia.
Jak radziliście sobie z usterkami w rowerach?
Mieliśmy problemy z siodełkiem, szprychami i dętkami. Szczęśliwie natrafiliśmy na życzliwych ludzi i sklepy rowerowe w większych miastach, co ułatwiało naprawy.
Czy te wszystkie przeżycia i trudności na trasie zmieniły w jakiś sposób Pana podejście do całej podróży?
Oczywiście, że tak. Myślę, że każda taka ekstremalna przygoda, szczególnie ta ostatnia, nauczyła mnie, że warto doceniać każdy moment. Kiedy jesteś na rowerze, zdobywając górskie szczyty, mijając malownicze krajobrazy, doświadczysz prawdziwej wolności. Ale również uczysz się, że życie potrafi zaskoczyć i trzeba być gotowym na wszelkie niespodzianki.
Czy mógłby Pan podzielić się jakimś konkretnym doświadczeniem z podróży, które szczególnie utkwiło Panu w pamięci?
Pewnie. Jeden z najbardziej niezwykłych momentów miałem, gdy zobaczyłem Bałtyk z tropikalnej strony, pełnej wysp. Widok ten wydawał się niemal bajkowy.
Chcemy zapytać jeszcze o plany na przyszłość. Wspominał Pan o chęci odwiedzenia Nemo, czyli podwodnego miasta. Czy mógłby Pan opowiedzieć trochę więcej na ten temat?
Tak, z przyjemnością. Nemo to projekt podwodnego miasta zlokalizowanego na oceanie. Planujemy odwiedzić je w najbliższym czasie. Chciałbym zobaczyć, jak ludzie radzą sobie z życiem pod wodą, jakie innowacyjne rozwiązania tam zastosowano. To dla mnie fascynujące, jak technologia może przyczynić się do tworzenia nowych miejsc do życia.
Brzmi naprawdę ekscytująco! A co z podróżą dookoła Nowej Zelandii na rowerze? To naprawdę ambitny plan!
Tak, to jeden z naszych wielkich marzeń. Nowa Zelandia oferuje niesamowite widoki i różnorodne tereny, idealne dla miłośników rowerowych wypraw. Chcielibyśmy przejechać całą trasę, poznając kulturę tego miejsca i spotykając fascynujących ludzi po drodze.
Czy ta ostatnia przygoda, ta ekstremalna wyprawa, wpłynęła także na wybór tras czy przygotowanie się do kolejnych podróży?
Oczywiście, każda wyprawa to nauka. Zdobywamy doświadczenie, uczymy się, jak lepiej się przygotować, unikać pułapek i radzić sobie w trudnych sytuacjach. Na pewno te doświadczenia pomogą nam w planowaniu kolejnych tras i podróży. Chciałbym kontynuować odkrywanie nowych miejsc i poznawanie różnych kultur. Jednak, jednym z moich głównych celów jest inspirowanie innych do podążania za swoimi pasjami, bez względu na przeszkody. Chciałbym pokazać, że nawet po trudnych chwilach można się podnieść i kontynuować realizację swoich marzeń.
Wiele osób czuje chęć do podjęcia takiej długiej wyprawy, ale często odczuwa obawy. Jakie wskazówki mógłby Pan udzielić tym, którzy rozważają podjęcie tego typu wyzwania, ale wciąż się wahają?
Na prezentacji filmu z naszej podróży poruszyliśmy właśnie ten temat w Pałacu Kultury. Przede wszystkim, zachęcam do przełamania strachu przed realizacją marzeń. Jeśli ktoś jedynie marzy, pozostanie marzycielem. Nawet jeśli ktoś potrafi świetnie opowiadać, to może napisać książkę, ale nigdy nie doświadczy przygody. Dlatego ważne jest po prostu, aby wyruszyć w podróż. Spotkaliśmy po drodze wiele ciekawych osób, w tym pewnego pana, który zdecydował się zmienić swoje życie. Był on grubszy niż Święty Mikołaj, ale postanowił porzucić biurową rutynę, kupił rower i zaczął jeździć. Pokonał wagę 180 kg, zrzucił 100 kg, i teraz cieszy się życiem, podróżując i poznając nowych ludzi. Ważne jest również podkreślenie, żeby nie bać się wyjścia poza strefę komfortu. To klucz do osiągania sukcesów i posuwania się do przodu. Można zawsze usiąść na kanapie, jeść chipsy i obserwować, ale prawdziwa przygoda zaczyna się poza tymi granicami komfortu. Warto także się przygotować do wyzwania, aby uniknąć działań impulsywnych. Jednak nawet problemy zdrowotne nie powinny stanowić przeszkody. Przełamanie własnych słabości pozwala zrealizować marzenia i cele.
Czy jest coś jeszcze, co chciałby Pan przekazać naszej kolarskiej społeczności na zakończenie?
Chciałbym podkreślić, że nawet problemy zdrowotne czy inne trudności nie są przeszkodą nie do pokonania. Przełamanie własnych słabości jest kluczem do osiągnięcia marzeń. Życzę wszystkim, abyście podjęli wyzwania, rozwijali się i cieszyli się życiem. Bon voyage!
Dziękujemy za rozmowę i życzymy powodzenia w dalszej realizacji marzeń, nie tylko tych rowerowych.